piątek, 17 stycznia 2014

"Golem" rodzi się w piwnicy

Seth i Judy to główni bohaterowie horroru. On jest twórcą gier komputerowych i właśnie został doceniony za grę "W domu z mięsa i kości", w której gracz peregrynuje świat ludzkich wnętrzności, pokonuje organiczne poziomy. Gra zapewne jest obrzydliwa, ale jeśli chcecie osiągnąć sukces a nie chce wam się kłamać, bawić w pozorowane działania, zróbcie coś obrzydliwego a świat się zachwyci i kupi. Może kupić również z obrzydzenia.
Judy to pracowniczka uniwersytetu po przejściach. Po jakich przygodach nie zdradzę, bo to się wiążę w pewnym momencie z fabułą. 
W ogóle wiele zdradzać nie będę. Edward Lee znany jest z powieści ociekających bezsensowną przemocą, wyuzdanym seksem, gwałtami, fruwającymi częściami ciał ludzkich oblepionych krwią. Świat Edwarda Lee, to świat, który być może mile się kreuje, ale słabo czyta, bo tak oczywista przemoc jest najzwyczajniej nudna. Na ekranie może być do przyjęcia, bo jesteśmy zdani na wizję reżysera i współczesne możliwości technologiczne pomagające bardzo w tworzeniu spływających po ścianie flaków. Z książką w ręku jesteśmy zdani tylko na własną wyobraźnię, a ta mnie zawodzi, kiedy muszę sobie wyświetlić glinianego stwora gwałcącego kobiety. 
Taki to jednak jest ten gore horror. Budzi się stwór mający swojej okultystyczne źródło, tu związane z żydowską kabałą i rozpoczyna się makabra.
Powieść rozgrywa się kilkutorowo. Po pierwsze dzieje się współcześnie, ale autor przenosi nas również do roku 1880, kiedy to do małego miasteczka przypłynęły beczki z czeską gliną dającą życie Golemowi. Współcześnie zaś przyglądamy się życiu Setha i Judy, jak to wzbogaceni za pieniądze z gry komputerowej kupują dom w Lovensport, czyli w miasteczku, w którym ponad sto lat wcześniej miały miejsce brzydkie sprawy. Śledzimy również poczynania band handlujących crakiem wzajemnie się zwalczających, co też dodaje litrów krwi całej książce.
Będąc pisarzem nie musimy mieć chorej wyobraźni. Wystarczy, że podejdziemy jak do rzemiosła: dziś muszę zrobić taki rozdział. Ale czytać to potem, no nie wiem... 

Dla fanów gatunku

Edward Lee, "Golem", Wydawnictwo Replika 2012

2 komentarze: